Rajd „Piękne Klasyki na Warmii - Olsztyn-Łyna” - 04/10/2014

4 października 2014 r. odbył się rajd Piękne Klasyki na Warmii organizowany przez Olsztyński Klub Motorowy. Trasa wiodła przez malownicze zakątki Warmii, a na miejsce startu wybrano niedawno otwartą Galerię Warmińską w Olsztynie. Trzeba przyznać, że bryła budynku jest bardzo oryginalna, ale nie ma się w sumie co dziwić, wszakże to projekt studia S. Kuryłowicza.

Pod Galerią ustawiło się 30 zabytkowych (lub prawie zabytkowych) aut, wśród nich śliczna „kaczuszka” czyli Citroën 2CV z ciekawym kufrem bagażowym.




Była też replika Syreny Sport. W sumie słowo „replika” jest nie do końca słuszne, bo tak naprawdę jest to tylko wizualna rekonstrukcja nadwozia, zaś wszystkie podzespoły pochodzą z Triumpha Spitfire. Ostry pomarańczowy lakier nie był oryginalnym kolorem prototypu autorstwa Cezarego Nawrota, ale jako że ta Syrena Sport była działaniem promocyjnym Wódki Gorzkiej Żołądkowej, stąd też nawiązanie do kolorystyki reklamowanego produktu.

Na trasie rajdu czekały na nas, uczestników, różne zadania i zagadki. Na jednym z postojów trzeba było zmierzyć się z pytaniami z zakresu historii Fiata 126p oraz przyczep Niewiadów.




Kolejne pytanie Komandora wymagało podjechania pod helikopter i ocenienia jaką ma rozpiętość łopat. Przyznaję, że nasze obliczenia były bardzo ogólne, ale przynajmniej nasza Syrena 104 zaprezentowała się ciekawie przy helikopterze.

Przerwa między etapami rajdu miała miejsce w destylarni w Jabłonce. Dojrzewa tam polska whisky, która już za rok będzie gotowa do spożycia. Jednakże marka Z. Kozuba i Synowie to nie tylko whisky, ale również czysta wódka pszeniczna, destylaty owocowe, nalewki, wódki gatunkowe i leżakowane. Zwiedziliśmy destylarnię, a następnie udaliśmy się na degustację różnych specjałów i, oczywiście, opuściłam Jabłonkę z kilkoma pysznymi nalewkami. Nalewka na rokitniku oraz tzw. kolonialna (na bakaliach) są przepyszne! Jak będziecie w okolicach Nidzicy zajrzyjcie koniecznie do Jabłonki – destylarnia robi wrażenie, choć niewielka, jest bardzo nowoczesna wewnątrz, zaś z zewnątrz świetnie wkomponowują się w otaczający las.



Kilkudziesięciominutowa wycieczka z przewodnikiem pozwoliła wszystkim uczestnikom rajdu rozprostować kości, a także zobaczyć przepiękne wąwozy i strumyki będące początkiem rzeki Łyny. Ze źródłem, albo raczej źródłami, bo woda wypływa z tzw. źródeł wysiękowych, czyli spod pagórków iłowych, związana jest legenda. W sumie cała Warmia i Mazury usiane są legendami, a ta jest równie romantyczna co inne. Jak głosi legenda Łyna była córką króla Tysiąca Jezior, który w zamian za odzyskanie wolności ofiarował ją rybakowi za żonę. Łyna bardzo kochała swojego męża. Pewnego razu przygniotło go drzewo i Łyna, aby go uratować, wykradła ojcu życiodajny kwiat. Rozgniewany król Tysiąca Jezior za karę zamienił ją w rzekę.




Po zakończeniu rajdu wszyscy uczestnicy zjechali na teren pobliskiego łowiska, gdzie odczytano wyniki i wręczono nagrody. Nie zabrakło też ogniska i kolacji, bo po całym dniu jazdy i zmagań z itinererem i zagadkami wszyscy wyglądali na głodnych. Rajd zaliczam do wyjątkowo udanych, zarówno pod względem trasy, która była przepiękna, jak i przesympatycznego towarzystwa skupionego wokół Olsztyńskiego Klubu Motorowego. Mam nadzieję, że w nowym sezonie znów uda nam się z nimi spotkać.


